Pieniny z dziećmi

Jak co roku przed wakacjami rodziny z dziećmi wybierają góry, przez które przewędrują.

Niewątpliwie na takie wędrówki doskonałe są Pieniny noclegi.
No i ruszamy- PKP nas nie rozpieszcza, na trasie z Gdyni do Nowego Targu jedziemy 16 godzin. Jednak podróż pociągiem ma niezapomniany klimat, a miarowy stukot kół stanowi najpiękniejszą turystyczną kołysankę. W końcu docieramy na miejsce i przez kolejne dni chodzimy.

1. Małe noclegi Pieniny

Podobno zazwyczaj są tu niemałe tłumy, my jednak wędrujemy w zupełnej niemal samotności, pogoda nas bowiem nie rozpieszcza – chmury wiszą nisko, co chwila racząc nas nieprzyjemną mżawką. Dzięki temu jednak mamy całe góry wyłącznie dla siebie. Pieniny pokoje gościnne

Małe Pieniny z dziećmi

Autobusem dojeżdżamy do Jaworek, stamtąd przechodzimy przez Wąwóz Homole, w bazie namiotowej „Pod Wysoką” pijemy na rozgrzanie gorącą herbatę i – ruszamy na szlak. Czeka nas tylko jedno podejście, pod Wysoką, i dalej idziemy już grzbietem, podziwiając malowniczo rozłożone w dolinach wioski. Po drodze wstępujemy do bacówki, gdzie za kilka złotych kupujemy świeżutkie oscypki, przyglądając się z zainteresowaniem wnętrzu koliby pasterskiej, gdzie akurat wre praca nad kolejną porcją specjałów z owczego sera.

W pasterskiej kolibie – Pieniny pensjonaty

Wędrówkę kończymy przy górnej stacji wyciągu krzesełkowego na Palenicę- zjeżdżamy powolutku, ciesząc oczy piękną panoramą Szczawnicy.

2. PieninyCzekamy na Trzy Korony – najwyższe w Pieninach

Właściwe Pieniny agroturystyka również najlepiej rozłożyć sobie na dwa dni, my jednak decydujemy się na przejście ich za jednym razem. Zaczynamy od wejścia z Krościenka na Trzy Korony, stamtąd przechodzimy na Sokolicę i wędrówkę kończymy w Szczawnicy. Tym razem pogoda przepiękna, więc turystów co niemiara – czujemy się jak na promenadzie w centrum kurortu. Ale i droga do przełęczy Szopka bardziej przypomina Krupówki niż górski szlak – równiutka i szeroka. Dopiero jednak dochodząc do szczytu dostrzegamy, ilu tu ludzi – na metalowej kładce wiodącej na platformę widokową kłębią się prawdziwe tłumy. Jednak być w Pieninach i nie wejść na Trzy Korony … odczekujemy więc swoją godzinę (!) w kolejce i zaliczamy panoramę. Mamy nauczkę, by na tę trasę wybierać mniej słoneczną aurę.

Za to przechodząc przez Sokolą perć spotykamy już tylko prawdziwych, najwytrwalszych turystów. Podążamy kolejnymi graniami, spoglądając z obawą i zachwytem na przełom Dunajca gdzieś daleko pod nami.

Śmigamy po skałkach, wdrapujemy się na kolejne wzniesienia – jest męcząco, ale zarazem dużo ciekawiej.

Na Sokolicy łapiemy ostatnie promienie popołudniowego słońca i stromą drogą kierujemy się ku Szczawnicy – tym razem docieramy do miasteczka nie wyciągiem, lecz łodzią flisacką.

3. Wysoka

Szczyt Wysokiej

Jeszcze raz zaglądamy w Małe Pieniny. Tym razem rozpoczynamy od urokliwego rezerwatu „Biała woda”. Wąwóz, dużo szerszy od Homola, zachwyca równie mocno. A do tego oferuje sporo miejsca nad potokiem, gdzie można w spokoju położyć się na trawie lub przysiąść na skałach. Nie ma tu tak wielu mostków, schodków i drabinek, dlatego teren wydaje się dużo bardziej dziki niż w bardziej turystycznym wąwozie obok. Prosto z rezerwatu wychodzimy na szlak graniczny.

Akurat spotykamy bacę ze stadem pobekujących wesoło owiec. Dołączamy do nielicznych turystów, którzy zawędrowali w te nieco odludne tereny.

Przecinając kolejne hale i zagajniki po dłuższym, ale nie wyczerpującym marszu docieramy do Wysokiej – tym razem od drugiej jej strony. Tym razem atakujemy szczyt i „zaliczamy” piękną panoramę całych Pienin i dużej części Beskidu Sądeckiego. Stamtąd już tylko w dół – aż do kolejki krzesełkowej w Jaworkach. Powolutku zniżamy się coraz bardziej….

4. Inne atrakcje

Choć w górach najprzyjemniejsze jest… chodzenie po górach, Pieniny oferują i inne przyjemności. Mieliśmy okazję uczestniczyć w raftingu po Dunajcu – każdy z nas nieźle się nawiosłował, zanim przepłynęliśmy całą trasę.

Jeździliśmy rodzinnym rowerem – długie proste pozwalają na przyjemne przejażdżki oferując przy okazji cudne widoki.

Zwiedziliśmy Czerwony Klasztor – urokliwe miejsce, do którego bez trudu dostać się można właśnie rowerami.

I choć byliśmy w Pieninach cały tydzień – nie wszystko jeszcze zobaczyliśmy, nie wszędzie weszliśmy…